W bezpiecznych rękach - jak wyglądać pięknie, nie sztucznie
Kilka tygodni temu Polskie Towarzystwo Dermatologiczne (PTD), w piśmie skierowanym do Ministra Zdrowia, zwróciło uwagę na niepokojące i nasilające się w Polsce zjawisko wykonywania zabiegów lekarskich z zakresu dermatologii estetycznej oraz procedur diagnostycznych i terapeutycznych przez osoby bez wykształcenia lekarskiego.
PTD zwraca uwagę, że żadne szkolenie, nawet zakończone otrzymaniem „certyfikatu”, nie zastępuje wiedzy i umiejętności zdobytych przez 6 lat studiów lekarskich i dodatkowe 5 lat szkolenia specjalizacyjnego. Dotyczy to między innymi takich zabiegów jak: głębokie peelingi, mezoterapia igłowa, wstrzykiwanie wypełniaczy, neurotoksynyi osocza bogatopłytkowego, stosowania nici liftingujących, krioterapii, elektroterapii i laseroterapii zmian skórnych, a także nieuprawnionego używania tytułu zawodowego „trycholog”. Zarząd PTD, w imieniu wszystkich członków Towarzystwa, przestrzega przed korzystaniem z usług medycznych udzielanych przez osoby nieposiadające odpowiedniego wykształcenia. Wiąże się to z ryzykiem narażenia zdrowia i życia.
Łatwo, szybko i tanio?
Zabiegi medycyny estetycznej są dziś dostępne niemal na każdym rogu. Wydawałoby się, że łatwo, szybko i tanio możemy dziś odjąć sobie lat i stać się lustrzanym odbiciem własnej córki. I tu obalamy mity.
Po pierwsze: medycyna estetyczna NIE polega na „robieniu się“ za wszelką cenę na tzw. osiemnastkę, cofnięciu utraconego czasu i oszukiwaniu metryki.
Po drugie: zabiegi medycyny estetycznej mają na celu opóźnianie procesów starzenia i odpowiednią regenerację skóry, ale w sposób estetyczny, naturalny i etyczny. Wymagają czasu - nie ma drogi na skróty.
Po trzecie: wiele tych zabiegów jest zabiegami stricte medycznymi, które pomagają pacjentom wyleczyć kłopotliwe dolegliwości lub wręcz zagrażające życiu i zdrowiu, schorzenia.
Po czwarte: tanio nie będzie. Preparaty i aparatura medyczna podlega badaniom klinicznym. Tak jak wynalezienie cząsteczek, które staną się lekiem, może trwać kilkanaście lat, tak i tutaj należy uzbroić się w cierpliwość, a co za tym idzie, dokonać poważnych inwestycji w cały proces badań i rozwoju a potem skomplikowanej produkcji, zwłaszcza przy użyciu zaawansowanych technologii.
To wszystko ma na celu bezpieczeństwo pacjentów, a to jest absolutny priorytet.
W pogoni za tanią naurotoksyną
Cieszy nas fakt, że Polacy, zarówno panie, jak i panowie, mają coraz większą potrzebę dbania o zdrowe ciało, wygląd i samopoczucie. Martwi za to lekkomyślność i owczy pęd. Zastanówmy się, w pogoni za tanią naurotoksyną, czy przypadkiem nie został nabyty w internetowym sklepie prosto z Chin (to lek na receptę!). Zachęceni „promocyjną“ ceną osocza bogatopłytkowego, rozejrzyjmy się po lokalu, do którego udamy się na zabieg. Nawet najbardziej czysty czy klimatycznie urządzony gabinet kosmetyczny z uśmiechniętą, profesjonalnie wyglądającą w białym kitlu i rękawiczkach, panią kosmetolog, nigdy NIE będzie sterylnym gabinetem lekarskim. Jeśli preparat został zakwalifikowany jako lek na receptę, ma to swój sens. Żeby kupić, między innymi, preparat do ostrzyknięć, lekarz musi przedstawić dokument potwierdzający, że jest lekarzem. Używanie takich produktów przez osoby nieuprawnione, wiąże się z narażeniem zdrowia i życia pacjenta i jest karalne.
Plaga powikłań
Coraz więcej pacjentów zgłasza się do naszej Kliniki na ratunek, bo przy powikłaniach jedyną osobą, która stanie na wysokosci zadania i szybko pomoże pacjentowi jest lekarz, który dysponuje odpowiednią wiedzą. Przy nagłej reakcji uczuleniowej (nie mówiąc już o wstrząsie anafilaktycznym) lub ostrej infekcji, może dojść do nieodwracalnych zmian w wyglądzie. Lekarz ma także odpowiedzialność zawodową i ubezpieczenie OC, z którego może być pokryte odszkodowanie, jeśli dojdzie do komplikacji. Od kosmetyczki można dochodzić swoich praw wyłącznie na prywatnej drodze sądowej.